21.10.14

Wielojęzyczny rodzinny album zdjęciowy

Chciałabym zabłyszczeć i napisać prawdę kto polecił nam przygotowanie albumu rodzinnego dla Alicji w wersji trójjęzycznej. Prawdopodobnie była to moja znajoma językoznawczyni, która daje wykłady na temat dwu- i wielojęzyczności. Zgodnie z jej wskazówkami i zgodnie z rzeczywistością dziecko dwu- lub wielojęzyczne często ma mały kontakt z rodziną mamy lub taty. W naszym przypadku też tak jest. Rodziną dla takiego dziecka jest początkowo "tylko" mama i tato. Resztę rodziny widzi rzadko. Cześciej odbywają się spotkania na skypa i telefonaty.



Nie wiem jak u innych, ale u nas często jakość Skype nie jest za fajna i nie widać tak dobrze babci i dziadka, cioci lub wujka. Często umawiamy sie na Skypa, a mimo wszystko poza zakochanymi dziadkami reszcie rodziny nie udaje się zawsze być na tych wirtualnych spotkaniach. Niektórzy a nawet wiąkszość nie ma stabilnego internetu, dobrego komputera i może nie ma aż takiej potrzeby jak my, żeby sie spotykać na Skypie. Poprostu my poza granicami kraju dzwoniliśmy od czasu do czasu do tych krewnych i to się teraz po przybyciu Alicji na tą planetę nie zmieniło. Dziwnie chyba mi też by było powiedzieć i narzucić jednej czy drugiej cioteczce, czy chcą zobaczyć i pogadać z Alicją - choć zdaję sobie z tego sprawę, jakie to ważne i potrzebne....

Więc postanowiliśmy przygotować jej album rodzinny, powklejać fotki bliskiej rodziny, osobno fotka jednego członka, zazwyczaj portret, czyli buzia, uśmiech i tyle. Tak jak podpowiedziała nam fachowa pani od wielu języków.
Dzięki temu małemu projektowi poszedł w ruch znowu mój nowy gadżet, przyrząd do etykietowania i robienia podpisów. Ważne wydaje mi się podpisywanie dużymi drukowanymi literami.
Początkowo też chciałam pod każdym zdjęciem podpisywać w kolejności po polsku, hiszpańsku i niemiecku. Potem jednak pomyślalam, że to trochę za dużo dla małej Alicji.
Wystarczy, jak na tym etapie popodpisuję w tym języku, w jakim mówi dana osoba.
Więc jest wersja polska i wersja hiszpańska rodzinki. W momencie, kiedy Alicja będzie w żłobku będziemy jej tłumaczyć jak nazwać babcię, dziadka itd. po niemiecku. A ostatnim kiedyś korczkiem będzie wersja angielska. Oczywiście tylko wtedy, kiedy będzie jasne, że jej tego wszystkiego i języków nie za dużo.


Wersja polska


Wersja hiszpańska

Zbierałam się trochę z tym projektem, dużo czasu poświęciłam i nadal nam brakuje w albumie paru fotek. Niektóre osoby są na zdjęciu w okularach słonecznych, piękni, opaleni, pochodzą ze spotkań rodzinnych, odbywających sie latem :-)
Moja znajoma mówi, że lepiej byłoby bez okularów słonecznych, to jasne, ale jak się nie ma innej opcji to dobre to, co jest.

Alicja w wieku 9,5 miesięcy przygląda sie rodzince na dwujęzycznych zdjęciach i słucha . A to słuchanie naszego głosu i opowiadanie jest bardzo ważne.

3 Kommentare:

  1. Widziałam pomysł na podobny album, ale do tej pory mój jest bez podpisów. Zdjęcia rodzinie robiłam sama przy okazji spotkań. Jakoś się skupiałam na tym by zrobić zdjęcie członka rodziny z Misią, ale brakuje mi jeszcze prababć. Z zamiarem przeprowadzki zdjęć z kolorowego, zabawkowego albumu dla dzieci do takiego normalego, gdzie osobno zmieszczą mi się zdjęcia i podpisy, noszę się już od dłuższego czasu. Chyba dzięki twojemu wpisowi się za to wezmę. U nas też mam zamiar podpisać, że Babcia to Babcia a nie Grandma, więc podpisy w takiej wersji językowej w jakim mówi osoba, tak jak u Ciebie. Na razie Misia umie pokazać i nazwać Papa na zdjęciu. Co do skype, to dopiero ostatnio nam się udało na kilka minut i Misia wreszcie się nie bała. Lokazywała paluszkiem moją mamę na ekranie. Muszę sobie też znaleźć znajomą znawczynię językową. Ale masz szczęście :-)

    AntwortenLöschen
  2. Kaczorrrito! Zobacz u mnie album - chyba jest w czyatniu globalnym - chodzi mi o WIELKOŚĆ - rozmiar liter!!!! DL aTakiego maluszka lepiej większe. Nie wiem kiedy się ogarnę, żeby napisac o tym więcej...

    AntwortenLöschen