Czas na małe podsumowanie
naszego jesiennego 1,5 godzinnego spotkanka na świeżym powietrzu w
środku października. Wiele nas nie było. Nadal nie wiemy do końca
na kogo liczyć, kto na spotkaniu się pojawi, niektórzy nawet nie
dają znaku życia i nie informują nas o "nie-przybyciu".
Przyznam się bez bicia,
że taki to nijaki rozwój grupki także wpłynął na moje negatywne nastroje.
Moja zastępczyni też już miała wszystko rzucać. Jej starsza
córka rozpoczęła od września szkołe i podobno ma bardzo dużo
prac domowych. Współczuję im, a jednocześnie nie chcę ich
stracić. Te dwie dziewczynki w wieku 6 i 3 lat są prawie zawsze z nami na
spotkaniach...
A ich mama nauczycielka
języka niemieckiego jako języka obcego ma tyle ciekawych pomysłów.
Tym razem nie analizując bardzo wieku i umiejętności naszych
dzieciaczków zaciągnęła nas na świeże powietrze i pokazała jak
oni rodzinnie bawią się w grę „podchody”.
Na tym spotkaniu oprócz
stałych bywalców M. 6 lat, H. 3 lata i B. 2,8 lat jak i Alicja 9,5 miesiaca :-) pojawiła się
nowa uczestniczka N. 2,3 lata, mówiąca bardzo dużo po polsku.
Na chodniku zostały
narysowane kolorowymi kredami strzałki, które co jakiś czas
prowadziły do przystanku i zadania. M. jako najstarsza czekała na
młodszych i razem staraliśmy się wykonywac zadania. Oczywiście ja
z wózeczkiem i Alicją w środku. Alicja przyglądała się
strzalkom na chodniku. Dzieci same też próbowały porysować trochę kredą.
Jest to też ciekawe doświadczenie, pdobało się nawet nam
dorosłym.
Zadania były typu: znajdź
proszę 5 kolorowych listków, znajdź proszę 5 kwiatuszków,
narysuj kredą jeżyka, odpowiedz co jeże lubią nosić, nazwij
rosnące drzewo na łące...i wreszcie odnajdź schowany skarb.
Oczywiscie dzieci potrzebowały naszej pomocy, ale miały frajdę. Bo
jednak te małe naśladują te starsze, a te starsze znowu mają
frajdę, że wiedzą wiącej.
Po tych sportowo
podchodowych wyczynach wróciliśmy do ośrodka i powtórzyliśmy
nasze piosenki, wyklaskiwanki i rymowanki. Dzieci też wiedzą, że
nowa osoba jak N.2,8 lat nie umie naszych piosenek i ją obserwują i chyba są radosne, że one już potrafią trochę więcej śpiewać.
To było miłe spotkanie.
Obie z moją koleżanką próbujemy się motywować i spotykać, choć
jak piszę, nigdy nie wiemy na kogo możemy liczyć. Myślimy też o
jakiejś ala reformie i zmianach :-)
Nie zrobiłam ani jednego
zdjęcia z podchodów, bo przyznaję się, że też fizycznie byłam
bardzo słaba i brałam raczej pasywny udział.
Polecam wszystkim tego typu zabawę na zewnątrz, można ja dopasować do wieku i umiejętności dziecka. oczywiście można znaleść dużo pomocy w sieci. Wpadła mi w oko strona tego bloga:
Z zadaniami na podchody. Może uda nam się jeszcze tej jesieni pobawić.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen