12.2.14

Aktywnosci mamuski - numer 1

Otoz dzis spotkalam dziewczyny, kobiety, matki, ktore robily ze mna kurs przedporodowy. Punktualnie wszystkie wstawilysmy sie w umowionej piekarni, jak to typowo w Niemczech, na tak zwana popoludniowa kawe z ciastem.

Juz z poczatkiem kursu odrazu dalo sie wielkie roznice co do "nas" zauwazyc. Przynajmniej ja, jako obserwator i "ala filozof", chcac nie chcac odrazu robie analize i wyobraza sobie kto jaki jest itd.
Osiem kobiet, osiem roznych osobowosci. Polubilismy sie. Kurs sie skonczyl. Dzieci przyszly juz na swiat. Jakas tam komunikacja odbywala sie i nadal sie odbywa, jak to na dzisiejsze czasy przystalo, przez Whatsapp tzn. przez telefon, piszac jakby krotkie smsy. I byla do dzis wielka ciekawosc spotkac sie, obejrzec, popodgladac - moje takie, a twoje takie, male, duze, spokojne, placzliwe, niebieskookie itd....

Takich sytuacji i spotkan nikt nie moze sobie do konce wyobrazic, kto w nich raz nie bierze udzialu.
Myslalam, ze mam wybujala fantazje, ale takich momentow nie moglam sobie wyobrazic.
I dzis stwierdzam, ze potrzebne sa takie troche powierzchowne spotkanka, rozmowy, wymiany. Choc by z tego powodu, ze wychodzac z wozkiem na zewnatrz, juz jestesmy na spacerku, wdychamy swieze powietrze, lapiemy promienie slonca. Pewnie niektore z nas maja i moze wiecej powodow. Ja bedac i czujac sie nadal nie "Niemka", ciesze sie, ze moge poznac kogos tej narodowsci, dokladnie pochodzacego z tego malego miasteczka. Ciesze sie, ze moge sie od kogos czegos nowego nauczyc. Ciesze sie znwou poprowadzic moje "obserwacje" o ludzkosci a teraz szczegolnie o nas, mamuskach.

A jednak. Stalo sie to dzis znowu. Po 2 godzinach chcialam poprostu juz wracac. Chcialam sobie znowu wszystko poobserwowane w glowie posortowac. Pobyc sama ze soba. No teraz popchac sama wozek z Toba, coreczka Alicja.
I nie wiem czemu, ale wiem, ze czesto, w wielu innych momentach i spotkaniach przydarza mi sie to samo. I zastanawiam sie dlaczego...

No nic. Poki co kupilam pyszny chlebek w tej piekarni. Popchalam dumnie godzine w jedna strone, godzine w druga strone wozek. Alicjo, ty sie wyspalas, tzn. wszystko to przespalas i nic nie stracilas.

Najpiekniejsze bylo, ze ciagle swiecilo na nas slonce. 12 lutego zimy nie widac i nie slychac i nie czuc. Mamuska czuje sie po takiej wyprawie poprostu zmeczona, ba, zjechana jak kon po westernie, a tu do pojscia do lozeczka jeszcze daleko, oj daleko...

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen