Dwa zuplenie inne swiaty. A dzieli nas tylk 1200 km :-) Wkoncu oba kraje naleza do Unii Europejskiej. Wkoncu juz w Polsce komuny dawno nie ma...A jednak. Przezylam szok. Po pierwsze szok byl tak drastyczny, bo Alicja niegdy nie chorowala i jak juz nam zachorowala, to na calego, z wymiotami i beigunka na raz...I odrazu musielismy wyladowac w szpitalu, polskim, radomski. Dla mnie, miezskajacej tyle lat w Niemczech byl to jednak szok. Czlowiek zaczyna szybciorem doceniac to co ma. Niemcy sa naprawde o pare dobrych lat gospodarczo od Polski rozwinieci....
Chcialam koniecznie zrobic takie male porownanie naszych szpitalnych pobytow. Nie chce wlasciwie nic i nikogo oceniac. Od tego chyba jest tylko Pan Bog.
Taki jest juz system i w Polsce i w Niemczech istnieje ich system.
Sa to moje subjektywne obserwacje, podzielone na plusy i minusy:
Szpital w Niemczech
plusy
- cieply, pomocniczy serwis poloznych, pielegniarek
- "wlasny" pokoj, "wlasne" lozko, trzy posilki dla matki
- przewijak dla dziecka, opakowanie pampersow, umywaleczka, waga dla dziecka, nawet termometr nam dali
- cisza, spokoj, wzglad na male dziecko
- leczenie bez antybiotykow, wylacznie kroplowka i obserwacja
Posilek dla matki/opiekuna |
Nawet Alicja dostala wlasny posilek - poprosilam i nie przynoszenie niczego |
Duzy pokoj, na dwie osoby, z wlasnym lozkiem |
Wlasny kacik do mycia, przewijania, wazenia |
- niechec przyjecia nas do szpitala - za malo godnych powodow
- za slaba opieka ze strony lekarzy, za malo informacji i komunikacji, obchod tylko poranny
- przekazywanie odpowiedzialnosci na rodzicow przy podejmowaniu kolejnych decyzji co do leczenia
- anonimowosc, "samotnosc"...
plusy
- jezyk polski, szybkie zrozumienie sie i dogadanie, wymiana z innymi mami, rozmowy, szepty, pomoc
- przyjecie do szpitala w niedziele katastrofalie dlugie, czekanie, niepowazny pan doktor przyjmujacy robiacy sobie konkretne z mojej histerii zarty
- zero przygotowania dla opiekuna, rodzica nocujacego w dzieckiem - rodzice kupuja materace, przynosza krzesla balkonowe, rozkaldaja koce na podlogach...koszmar :-(
- stan higieny w lazienkach okropny...
- wprowadzenie natychiast ogolnie wspomagajacego antybiotyku - mniej wiecej bez wiedzy rodzica. Mnie podobno w stanie histerii pytano...
- bezuczuciowosc, znieczulica niektorych pielegniarek, glosne otwieranie drzwi, bezwzglednosc, budzenie dziecka po zasnieciu po to by pobrac
Jestem pewno, ze jest wiele innych, nieco lepszych lekarzy i personelu w Polsce, moze nawet gdzies blisko Radomia. Jestem pewna, ze jest wiele gorszych miejsc szpitalnych niz nasze tutaj nad jeziorem.
Nie chce tym wpisem uogolniac, oceniac, nikgo krytykowac - wiem, ze panikowalam. Przeciez poczatkowo 24 godziny myslalam, ze dziecko mi sie krztusi, wiec bylam w szoku czy jak to nazwano, w histerii. W takim stanie widzialam swiat, czyli szpital, wszystko bardzo negatywnie...
Mam nadzieje, ze szybko nie wrocimy, do zadnego szpitala.
Zdrowia nam i Wam zycze.
Aż mnie ciary przeszły oby w naszym i w waszym życiu jak najmniej takich przeżyć!
AntwortenLöschen