Od połowy grudnia przebywamy w Hiszpanii. Jeszcze nigdy nie byłam tak długo na "pseudo-wakacjach", jedną nogą u teściów, drugą nogą w podróży, ale cały czas na terrytorium Hiszpanii. Alicja i ja odbyłyśmy tym samym bardzo intensywny kurs hiszpańskiego.
Skupię się jednak jeszcze na podsumowaniu rozwoju Alicji poza jej mową. Dlaczego?
Alicja nadal nie "mówi" - cóż za niespodzianka :-) Biedne dziecko - uważają nieliczni napotkani - że mieszamy jej w główce... bez komentarza! Większość ludzi jednak zazdrości jej takiej okazji uczenia się trzech języków.
Alicja za to wydobywa różnorakie dźwięki i krzyczy (dziwne) sylaby:
- "kaka" - śmiesznie jest akurat przy obiedzie, posiłkach....
- "kaga"
- "taj" -
- "tata"- nazywa prawie wszystko i wszystkich
- "ta"
- "papa"
- "ma", prawie nigdy "mmmmmaa"...
No i narazie to tyle z serii "językowej" ...
W czasie pobytu Alicja natomiast zrobiła postępy w innych dziedzinach jej życia i rozwoju:
- przeżyła ona i my bardziej "świadomie" podróż autobusem, statkiem, pociągiem, samolotem i końcową autem do domu - było wiele okazji to tłumaczenia, pokazywania, rozmowy i językowego treningu...
- popociła się razem z nami w metrze. Na zewnątrz nie za zimno, w dole w środku metra kierunek centrum Barcelona, takie gorące powietzre...uffff
- musiała zaakceptować nowe łóżeczko, pościel, pokój, zapachy i powietrze
- nowy rytm wstawania i chodzenia spać i posiłków - spróbowała wiele nowych dań (większości nie polubiła, nadal jest z jej obiadami ciężko; odkryła w sobie "łakomczucha"; pobiła rekord wstawania rano - przy mojej nieobecności podobno obudziła się o 10:00...)
- Słyszała w mieszkaniu więcej różnych głosów, obcowała ze starszymi osobami, słyszała ich głosy, język; spotykała kuzynów/dzieci i uczestniczyła we wspólnej zabawie;
- opanowała klaskanie na zawołanie do upadłego - reaguje na BRAVO odrazu - jest to jej znakiem szczególnym
- potrenowała już "jazdę" motorkiem plastykowym kuzyna nie dotykając jeszcze bucikami gruntu
- Przymierzyła jak prawdziwa kobieta już kilka par butów zanim zakupiła swoją pierwszą parę brozązowych bucików
- odkryła wzdłuż i wżesz słoneczny osiedlowy plac zabaw, w tym najbardziej ślizgawkę przezaczoną dla najmniejszych (są 3 nadal za wysokie schodki, ale jej się bardzo podobają wszystkie schody) - Alicja nadal nie chodzi, mało ją to interesuje; powoli sie "puszcza", ale niechętnie. Drewniane cacko do pomocy w chodzeniu, chyba tzw. chodzik po polsku, malutko ją interesuje, prawie go nie używa.
- Nauczyła się wysyłać całuski
- Oczarowała wszystkich wrodzonym instynktem macierzyńskim - bawi się, "śpiewa aaaa", przytula i głaszcze lalkę/dziecko
- Czasem pokazywała na pytanie ile ma latek jednego wskazującego paluszka
- Machała rączką na do widzenia dobre 3 minuty po wyjściu kogoś
- świętowała 1 urodziny w gronie rodziny.
- Odbyła pierwszą wizytę u fryzjera w dzień urodzin, 13 miesiąca
- Podzieliła pasję do mojego "laptopa" z telefonem, komórkę, przez którą naśladując nas "telefonuje" po swojemu i krzyczy coś po swojemu jakby Cześć lub hiszpańskie Hola! na powitanie
- Starała się tak jak my gwizdać - zacięcie próbowała...nie udało się
- Pozwoliła mamie i tacie iść na koncert i do kina zostając grzecznie z babcią i dziadkiem w domu
- Wypolerowała wiele podłóg, posadzek, ślizgawek, metr, ale najbardziej wygładziła podłogi w muzeum Salvadora Dali w Figueres - nie pozwolono nam wejść tam z wózkiem...
Na osiedlowym placu zabaw
W słonecznym parku Guell w Barcelonie
Przed katedrą w Girona
Jako fanka podsumowań, tak mi się te wspomnienia rozwojowe spodobały, że na pewno nie jedno sobie przypomnę i będę tą listę tak sobie uzupełniać dopóki powstanie nowa za jakiś czas :-)
Pozdrawiam wszystkich Obserwatorów i Obserwatorki z osobna i cieszę się na ten Roczek z Wami i oczywiście z Naszą Alicją. Zdrówka i uśmiechu Wszystkim życzę.
Kocham podsumowania! Ale zleciało, wydawało mi się, że Alicji do roczku to jeszcze hoho. Miśkateż tak miała z ma czy mama, że było rzadko ale teraz jest mamamama w kółko :-) Spisuj listę osiągnięć i odkryć. Szybko się zapomina w natłoku nowych okresów dorastania a jak miło sobie przypomnieć takie małe notatki. Przebywanie na terenie kraju to najlepsza metoda na kurs języka. My w tym roku pchamy się do Polski na tydzień, a potem jeszcze na dwa :-) Niech się Misia z Papa uczą w locie. Ja poszłam ma kurs bo mi gramatyka francuska leży i kwiczy. Pozdrawiamy też i śpiewamy Alicji sto lat, happy birthday, joyeux anniversaire i feliz cumpleanos czy jakoś tak. Niech rośnie zdrowo i cieszcie się sobą.
AntwortenLöschen