9.2.15

Pierwszy tydzień aklimatzyacji w żłobku

Za nami pierwszy tydzień aklimatyzacji w żłobku. Za nami w dosłownym słowa znaczeniu. Nie tylko Alicja ma za sobą nowe spotkania i doświadczenia. Od tygodnia mam mnóstwo  intensywnych przemyśleń, pytań, obserwacji, obrazów i wyobrażeń w mojej głowie.
Pewnie każdy rodzic a szczególniej każda mama przechodzi w jakiś swój sposób rozłąkę z dzieckiem. Dla mnie to dopiero początek. Po 13 wspólnych miesiącach, po wspólnych przedpołudniach, popoludniach i nocach, po tylu chwilach razem - nadszedł ten tydzień.

Pamiętam jak dziś jak poszliśmy na spacer z czterotygodniową Alicją do jej przyszłego żłobka. Pamiętam jak dziś surowy stan "nowej żłobkowej dobudowy". Pamiętam jak dziś malutkie łóżeczka, mini klozecik i salę z zabawkami do wspólnej zabawy. Wszystko to było nowiutkie. Zrobiło na nas wrażenie. Co do konceptu pedagogicznego byliśmy jednak trochę rozczarowani. Bo jako takiego nie ma. Jest plan dnia, tzn. pół dnia, (byliśmy i jesteśmy jednego zdania, że nie chcemy oddać Alicji jeszcze tak wczećnie do całodniowego żłobku) i to tyle.... Jest dużo miejsca na zabawę i odkrywanie, eksperymentowanie, ale przede wszystkim na RYTUAŁY. Powtarzanie o jednakowej porze ma swój sens i zalety,

My kierowaliśmy się przede wszystkim insytnktem i sympatią do przyszłych opiekunek.
No i na dzień dobry małe zameiszanie. Alicji "osobistą" opiekunką miała być Rose, doświadczona czarnoskóra kobieta, matka troja dzieci, wykształcona, po studiach i ciepła, ciepła i jeszcze raz bardzo ciepła. Nastawiliśmy się na nią. Cieszyliśmy się, Choć językowo, przyznam się, głowiliśmy się, czy to tak dobrze będzie, bo ona mówi po niemiecku jak my, czyli z akcentem itd....

Okazało się, że nas postawiono przed faktem dokonanym. Opiekunką, która szczególnie "doładniej" ma zająć się Alicją jest 21-letnia miła, spokojna, wytatuaowana wzdłóż i wszerz Niemka, Monja. Bije od niej inny rodzaj ciepła...Nie możemy jej nic zarzucić, nie mamy powodu do narzekania, ale chodzi o sam fakt...



I tak to sobie jeździłyśmy codziennie ja rowerem, Alicja opatulona w przyczepce do żłobka na godzinę i z powrotem. Niemały wysiłek przy tych temperaturach i przy zajęciach polskich i hiszpańskich popoludniami...Uff ufff

Co udało mi się podejrzeć, poobserwować co Alicja w swoim pierwszym tygodniu robiła to:

  • Używała drewniany wózek jako pomoc w samodzielnym chodzeniu
  • Jako że Alicja już okazuje instynkt macierzyński to też wkładanie do tego wózka bobasów niemowlaków, dawanie im buteli z mlekiem, głaskanie itd
  • Wypróbowała elastycznego konika Rody - nie znała go i chyba parę razy sobie upadła
  • Wspólnie z Monją myła rączki i nie robiła scen
  • Bawiła sie czerwoną soczewicą i garnkami, sitkami itd. na podłodze - w domu znalazłam jeszcze z 5 ziaren soczewicy :-)
  • Bawiła się z Jonasem, który był do tej pory najmłodszy w grupie, ma chyba 17 miesięcy. Nie wiem dokładnie, ale jedno wiem, że jego mama jest z Polski, choć podobno nie chce tego za bardzo okazywać. Bardzo jestem ciekawa na moment poznania się.

Co mi się podoba i jest ważne, to takie małe streszczenie tych paru godzin na tablicy. Panie piszą co robiły po śniadaniu, jakie piosenki i wyklaskiwanki robiły. W co się bawiono, czy były dzieci na zewnątrz czy nie itd.
Będę odbierać Alicję najpóźniej o 14:00. Taki jest plan.

Póki co, ja wstałam po tych rowerowych wojażach w sobotę mega chora :-(

A Alicja w sobotę wieczorem przy tatulku Krokodylku i mnie (chorej, padającej na nos) zaczęła sobie jak gdyby nigdy nic chodzić, wręcz biegać po mieszkaniu...

Ucieszyliśmy się, że udało nm się być obojgu przy niej w tym momencie.

Nowy etap latania za nią i pilnowania na każdym kroku rozpoczęty.

Ciekawa jestem jakie doświaczenia, przemyślenia i obserwacje zabrali inni rodzice dzieci żłobkowych. 

1 Kommentar:

  1. Gratulujemy z Misią pierwszego biegania Alicji! Cieszymy się z wami, że razem z krokodylkiem byliście przy tym. Moja też już chodziła do żłobka, a mimo tego pierwsze osiągnięcia jak samodzielne wstanie, pierwsze kroki i słowa zostawiała sobie na weekendy lub przynajmniej popołudnia z mamą. Aż pozazdrościłam twojego rozwojowego podsumowania. Takie zapiski są na wagę złota. Zapomina się szybciej niż by się chciało. Muszę sama coś sklecic jak nie na półtora roczku, to przynajmniej na dwa za kilka miesięcy. Pozdrawiam

    AntwortenLöschen