11.6.14

Podsumowanie majowego pobytu w Polsce


Alicja miala nie cale 5 miesiecy jak wybralam sie z nia sama w szeroka podroz do Polski, na stare smiecie, do mojego miasta urodzenia, Radomia...
Podroz zaplanowalam na maj - jakos koniecznie chcialam nasz skarb przedstawic wreszcie mojej bliskiej rodzinie - chcialam, zeby poznala ich jak najszybciej.
Od paru lat bywam jakos tak chetnie w Polsce w maju, chetnie zalapuje sie przy okazji na Dzien Matki i na majowe krajobrazy lakowe:


Mazowiecka laka z mleczykami. 


Nasz radomski zbiornik wody, Zalew Borki.


Mam wrazenie, ze jeszcze do tej podrozy, czyli cale dobre 5 miesiecy, zylam w niesamowitej euforii. Nadal jestem oczywiscie bardzo, bardzo w naszej corce zakochana, ale powoli spadam na ziemie :-)
Dlatego, jesli teraz pomysle, dlaczego tak sie uparalam na podroz zaraz po wizycie w Hiszpanii, to zwalam to na ta "euforie po-porodowa".

I nie zaluje. Nie zaluje tych prawie dziesieciu dni bez wiekszych przezyc, wycieczek i odkryc. Bylo idealnie moc zatrzymac sie w radomskim czasie...Zawsze mam wrazenie, ze tam istnieje jakas inna rzeczywistosc. Niestety czesto mysle bardzo, bardzo negatywnie o rozwoju spraw i sytuacji w moim miescie Radomiu (podobnie dzieje sie zapewne w wielu innych poslkich miastach).
Tym razem jednak staralam sie odkryc jakies pozytywy miasta i jego istnienia.
Milo spedzialam czas z kolezanka i jej synem w calkiem nowej kafejce Anety Galstyan "Churros" na ulicy Zeromskiego. Polecam wszystkim, ktorzy beda na centralnej ulicy w Radomiu i szukaja czegos slodkiego na zab.

Cieszylam sie przede wszystkim jednak codziennoscia i dniem powszednim mojej rodziny, pozostalych w domu, ich losem i czescia tego uniwersum. Dostalam poraz kolejny potwierdzenie, ze ja zawsze pozostane czescia tego swiata i nasza corka powinna wiedziec, skad pochodzi jej mamuska i jakie sa jej korzenie...
Bylo wspaniale obserwowac, jak swiat kreci sie wokol Alicji. To tak jakby nasza kraina marzen przeniosla sie z nami na pare dni do mojego domu rodzinnego. Wszyscy oszaleli na punkcie Alicji. Zawirowalo czarami.
A my przeciez jestesmy z wielodzietnej rodziny. Mielismy w dziecinstwe chyba wszyscy czesto po dziurki w nosie tematu "male dzieci". Ile razy NIE chcielismy pomagac i opiekowac sie mlodszymi...
Jednak pojawienie sie teraz, 20-30 lat pozniej, malego czlonka rodziny, takiej slodkiej i bezbronnej istoty wprawilo moja rodzine w zachwyt...

Chcialabym uwiecznic na papierze :-) tzn. na blogu moje osobiste praktyczne wskazowki przed i w czasie podrozy samolotem z niemowlakiem:

  • zabrac duzy worek/wor plastykowy na zapakowanie wozka - w Zurychu taki otrzymalam za darmo od linii lotniczych. W Polsce dali mi worek na deske snowbordowa...Musialam sobie jakos poradzic. Warto jednak zawsze ze soba olbrzymi worek zabrac, jesli mamy nowy wozek i chcemy sie jego kolorami po wyladowaniu nadal cieszyc.




  • Duze torebko-worki na zapakowanie malych ubranek dla niemowlaka - super pomocne do zapakowania drobnych ubranek jak i pieluszek, zabawek dla niemowlaka w duzej walizce


  • nosidelko na czas czekania na bagaze - takie nosidelko ulatwia poruszanie sie z dzieckiem. Ja osobiscie chetnie nosze Alicje na rekach, ale szybko trace sily i uzywam czesto nosidelka, bo wtedy moge smialo zabrac ze soba jeszcze jakas torebke, ciagnac walizke itd.

Zrodlo 
http://www.babybjorn.de/babytragen/babytrage-original/?color=dunkelblau&material=cotton

  • Czopki przeciwgoraczkowe - tak na wszelki przypadek
  • Plyn do kapieli w malej buteleczce - nie chcialam zmieniac i kupowac nic nowego w Polsce, dlatego zabralam nasz preparacik w malej buteleczce.
  • Krem przeciwsloneczny - zapalacilam za niego dosyc duzo, ok. 8€, ale jest naprawde odporny na wode - przydatniejszy pewnie dla wiekszych dzieci od 6 miesiaca
        Zrodlo http://www.daylong.de/uploads/tx_s2productdatabase/Daylong_Baby_100ml_03.png

  • Moja polozna polecila mi podawanie piersi w momencie odbijania sie samolotu (startu lotu) od powierzchnii ziemi i drugim razem w momencie jak samolot laduje znowu na ziemie (czyli w momentach najwiekszych zmian cisnienia), zeby Alicji nie zatykaly sie uszy i zeby ja to to nie bolalo. 
A na koniec chce zapisac bardzo wazne dla mnie podrozujacej mamy odkrycie zwiazane z lataniem i naszym warszawskim lotniskiem. Zeby moc dojechac na lotnisko wielu ludzi zabieralo sie albo taksowka albo jechalo autobusem podmiejskim. Obydwa rozwiazania byly dla mnie najnormalniejsze na swiecie. To byly dodatkowe dobre 30 minut tluczenia sie do celu. Tym razem bylo inaczej :-) Na Lotnisko Chopina mozna dostac sie pociagami linii Szybkiej Kolei Miejskiej S2 i S3. Polecam!!!!


http://www.ztm.waw.pl/index.php?c=574&l=1
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szybka_Kolej_Miejska_w_Warszawie


Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen